piątek, 18 stycznia 2013

Zużycie z kolorówki oraz oczyszczanie kosmetyczki

Witajcie,

Dzisiaj zmobilizowałam się do oczyszczenia mojej kosmetyczki. Mam bardzo dużo kosmetyków, które sobie spokojnie leżą i zajmują miejsce, a bardzo rzadko są używane. Postanowiłam się ich pozbyć. Trochę mi żal, ale jak czegoś używam raz na kilka miesięcy? Pomógł mi też w wyborze fakt, że kosmetyczka jest bardzo ciężka, z trudem znajdowałam kosmetyki,a obecnie i tak wybieram maty. Więc 5 cieni z brokatem jest nie potrzebne. 


Tego wszystkiego się pozbywam i ląduje w koszu na śmieci. 


Balsam do ciała Magnolia z Organique (białe pudełko).
Produkt jest dobry, ma śliczny zapach, nawilża, wygładza skórę, ma fajny skład, ALE ten sam balsam z Mydlarni u Franciszka (opis tutaj) jest o niebo lepszy. Ma lepszy (mniej chemiczny, delikatniejszy) zapach, szybciej się wchłania. Ten potrafił nałożony na noc, rankiem dalej się kleić. Zapach jest za mocny i długo się utrzymuje. Produkt nie testowany na zwierzętach. Nie kupię ponownie z firmy Organique.

Balsam rozgrzewający do ciała Sephora (czarne pudełko).
Po użyciu tak małej próbki nie zauważyłam żadnego uczucia rozgrzania. Nie mam zamiaru kupić ponownie. Produkt testowany na zwierzętach.

Żel ze świetlika Flos-lek (żółte opakowanie).
Uwielbiam go, stosuję od kilku lat zawsze jak mam problemy z suchymi oczami. Ma jedną wadę: szybko się do niego przyzwyczajam i po kilku tygodniach wywołuje uzależnienie. Skóra bez jego użycia jest sucha i tylko on może pomóc. Doszłam o etapu nakładania co godzinę i odstawiłam na dobre.  Teraz używam co jakiś czas, ale nie dłużej niż kilka dni. Produkt nie testowany na zwierzętach. Na pewno kupię ponownie. 

Balsam do ciała Garnier (próbka) .
Balsam jak balsam, cudów nie robił.  Jest w tym poście, bo był akurat w kosmetyczce, a nie widzę sensu dodawać go do zużyć. Został wykorzystany zaraz po wyczyszczeniu kosmetyczki. Produkt testowany na zwierzętach. Nie kupię ponownie.
  
 Podkład mineralny Sephora
Kupiłam go z pędzlem na promocji 2 w cenie 1 za 70 zł. Zaczynała się moda na mineralne kosmetyki i myślałam, ze Pana Boga za nogi złapałam. Niestety kolor szybko okazał się za ciemny (z tego co pamiętam mieli aż 5 odcieni do wyboru, co jest strasznie mało). Jednak latem kolor mi pasował (jest ciemny). Jednak w tedy okazało się, że robi efekt hmmm maska na szkle? Wygląda to tak skóra, jakaś warstwa przeźroczysta, która nie pozwala dobrze kryć i podkład. Robi zacieki, uwydatnia wszystkie zmarszczki, nic nie kryje. Daje efekt miejscowego matu (bo widać prześwity skóry). Efekt masakryczny, nawet jako bronzer się nie nadaje. Trzymałam go tylko dla opakowania. Ale teraz mam puder bambusowy i opakowanie jest mi zbędne. Produkt testowany na zwierzętach. Nie kupię ponownie.

Szminka Maybelline nr 602 
Prześliczny beżowy kolor. Naturalny, ale z brokatem. Super nawilża usta, można nakładać bez lusterka. Jest lepsza nawet od Carmeza czy pomadek z Ziaji.  Miałam bardzo dużo szminek z MNY, każda była super. Teraz dostałam ciemny brąz, który jest boski. A wcześniej miałam czerwoną, któą kocham od dawna. Jednak produkty MNY są testowane na zwierzętach i nie mogę pozwolić sobie na ich zakup. Najsmieszniejsze jest to, że wszystkie szminki MNY dostałam, nie kupiłam ani jednej. Najpierw od firmy MNY, jedną od mamy i od innych osób , którym była nie potrzebna (ach ta mocna czerwień). Po za szczegółem z testowaniem na zwierzętach, na pewno bym używała ich cały czas. A na dodatek sama bym kupiła jakąś (bez brokatu, maty mają ładniejsze kolory). 


Cienie do powiek MNY quatro
Najgorsze cienie w moim życiu. Mogą się jedynie równać z cieniami no name z bazarku za 2zł.  Efekt krycia znikomy, kolor ciężko rozetrzeć. Z tyłu podany jest sposób jak malować, ale te kolory nijak mi do siebie nie pasują. Mamy pseudo bazę beżową, która ledwo się trzyma powieki. Potem brązowo - rudy cień, jasno rózowy "rozświetlacz" i fioletowo- brązowy "przyciemniacz". kolory nawet ze soba nie chcą się mieszać, nakładanie to koszmar. A cena?! Jak ja dostałam ten cień to kosztował ok 40-50 zł. Pieniądze wyrzucone w błoto! Do tego wszystkie kolory paletek są okropne. Wszystko jest oparte na brokacie, chamskim brokacie. Produkt testowany na zwierzętach, na pewno nie kupię. 


 Szpatułki/waciki do cieni
Od kiedy kupiłam pędzle do makijażu (bez przesady mam ich aż 3, nie koniecznie trzeba od razu kupować 40)  dziwię się jak mogłam kiedyś malować się takim dziadstwem. Uważam, że 70% pięknego makijażu to pędzle, a 30% to cienie czy talent. Kupując pedzel nasz poziom malowania podnosi się 3 razy. A robimy to samo co wacikiem. Zostały w kosmetyczce tylko dla tego, że wpadły pod dno. Zachęcam do zakupu pędzli. Gdyby waciki były super do makijażu to każda makijażystka by ich używała, a ja nie widziałam, żadnej. Każda ma pędzle. 

 Pędzelek do różu z Wibo
ż jest moim ulubionym, ale taki mały pędzelek jest bez sensu. robi smugi, nie rozciera dobrze, łatwo można przedawkować. Produkt nie testowany na zwierzętach. Róż na pewno kupię ponownie, ale pędzelek wyrzucę. 



Żadnego z tych tuszy sama nie kupiłam, wszystkie dostałam. Tusze z MNY dostałam od producenta za prowadzenie bloga na ich stronie- to był moje blogowe początki.
Tusze do rzęs Falsies Maybelline (fioletowe 2x)
Bardzo długo były moimi ulubionymi tuszami. Muszą chwilę poleżeć po otwarciu, żeby były dobre do użycia. Mają super wyprofilowaną szczoteczkę, bardzo fajną i czarną formułę. Są to najlepsze ich tusze. Gdybym miała jakiś kupić z MNY to byłby ten. Jednak MNY testuje na zwierzętach i nie kupię ponownie

Tusz Define-a-lash Meybelline (zielony)
Jest kolory brązowego, daje bardzo naturalny efekt. Bardzo długo był moim ulubieńcem (do czasu zaschnięcia). Ma uwielbianą prze ze mnie silikonową końcówkę. Szkoda, że jest z firmy MNY, bo tylko to powstrzymuje mnie przed zakupem (testują na zwierzętach). Super rozdziela rzęsy, daje naturalny efekt, bardzo ważny przy brązowym kolorze. 

 Colossal Maybelline (żółty)
Tusz byłby świetny, ma bardzo czarny kolor, na prawdę wydłuża, pogrubia i podkręca. Daje mocny efekt po 1 malowaniu. Ma jednak okropną wadę: szybko i strasznie sie kruszy. Rano się malowałam, a jak wróciłam do domu ze szkoły tuszu prawie nie było. Raz wpadł mi do oka i prawie pojechałam na pogotowie (po godzinie sam wyszedł z oka). Produkt testowany na zwierzętach, nie kupię ponownie. 

 Lash Stiletto Maybelline (czarny)
Tusz, który pokochałam od pierwszego użycia. Idealnie wydłuża i podkręca rzęsy, ale w cale ich nie pogrubia. Daje to ciekawy i delikatny efekt, ale mega długich rzęs. Super na codzienny makijaż, gdzie mozemy otocznie zaszokować długością rzęs. Ma super szczoteczkę, mały czubek dociera wszędzie, do każdego włoska. Takiego efekt na rzęsach nie robił żaden tusz. Po prostu na prawdę wydłuża i podkręca rzęsy! Kupowałabym go, gdyby nie był testowany na zwierzętach. A tak to nie kupię ponownie, a to bardzo wielka starta. 
  
 Lash stretcher Sephora
próbka tuszu, którą dostałam za puste opakowanie. Cena to ok 150 zł, wiec próbka była dla mnie świętością (najdroższy tusz w życiu jaki miałam i jaki pewnie będę mieć). Dawał super delikatny efekt, zagięta szczoteczka super podkręcała. Tuszu nabierało się tyle ile trzeba. Rewelacyjny tusz, tylko ta cena :( Próbka tez bardzo wytrzymała, starczyła na ok. rok prawie codziennego używania. Polecam Wam ten tusz jeśli macie tyle kasy i nie przeszkadza Wam, że jest testowany na zwierzętach. Nigdy nie znalazłam tuszu tak idealnego jak ten.

Clinique
Kolejny mega drogi tusz  (dla mnie powyżej 60 zł to drogie tusze a ok. 100zł?), któego próbkę dostałam po wymianę na puste opakowanie. Jednak nie różnił się niczym od tańszych (np. tuszy MNY) , był średniakiem a "blasku i chwały" nadawała mu tylko marka i cena. Produkt dostępny w drogerii Sehora, która testuje na zwierzętach. Clinique też testuje. 


W następnych zużyciach będą moje lakiery do paznokci. Też postanowiłam sprawić, aby ich pudełko się wreszcie domknęło:) 

Znacie któreś z tych kosmetyków?
Co o nich sądzicie?
Jaką cenę ma dla Was "drogi kosmetyk? 100zł 50zł? 200 zł? 
Co myślicie o tuszach MNY?
Czy warto kupować drogie tusze czy tańsze też mogą być dobre?
 

16 komentarzy:

  1. aleeee tego dużo :D jeśli chodzi o cenę tuszu, to czasem dobry można trafić nawet za nie całe 10 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ten żółty tusz, fatalnie go wspominam :(. Reszty kosmetyków nie znam. Drogie kosmetyki to dla mnie pojęcie względne ;). Błyszczyk za 100 zł jest drogi, ale np. krem za tą cenę to nic nadzwyczajnego ;). "Drogie" kosmetyki kupuję od czasu do czasu, ale najpierw dokładnie badam temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie drogi krem a drogi lakier to są różne rzeczy. Cena musi zależeć od tego co kupujemy

      Usuń
  3. Lubie ten fioletowy tusz Maybelline!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow przeraziałam się jak zobaczyłam ile kosmetyków jest testowanych na zwierzetach;O :( Drogi kosmetyk to pojecie względne za kosmetyk pielegnacyjny do twarzy jestem w stanie dac bardzo dużo ale np za tusz do rzes nie dam więcej jak 25 zł:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mysle, ze cena nie zawsze swiadczy o jakosci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem nie warto kupować drogich tuszy do rzęs, najlepsze są te za 10-15 zł, można wymieniać częściej, próbować za każdym razem innego, bądź kupować ten sam, jeżeli znajdziemy swój ideał. Dla mnie wszystko powyżej 20 zł jest drogie :D chyba, że jest to krem do twarzy, maska lub olej do włosów, w takim przypadku raz na jakiś czas mogę wydać więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. też muszę zrobić porządek w kosmetyczce :/

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tez jakiś czas temu zrobiłam taki remanent w kosmetykach

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku, otworzyłaś mi oczy- większość produktów znanych firm jest niestety wciaż testowanych na zwierzętach : (

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem przerazona, prawie wszystkie testowane na zwierzetach ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. ja mocno wyczysciłam swoje zbiory kiedy wyjeżdzałam za granicę, jestem tu prawie 2 mc. i jeszcze nie nazbierałam aż tyle aby znów robić czystki :D

    OdpowiedzUsuń
  12. miałam ten żel ze świetlika i normalnie inne wersje były ok a po tym nie mogłam wytrzymać tak mnie skóra piekła że musiałam go szybko zmyć. co do ceny - nie zawsze idzie w parze z jakością, chociaż mam słabość do tuszy i potrafię czasem wydać dużo na ten kosmetyk :/

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo fajnie robisz z tym że tak zwracasz uwagę na testowanie na zwierzętach, wiele osób tego nie niestety nie robi ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja uważam, że warto kupić tusz z Loreala Milion Lashes. Dla mnie cudo!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za wszelkie komentarze! W miarę możliwości czasowych odpowiem na Wasze komentarze:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
tu jest to do cookies