sobota, 17 sierpnia 2013

Mój Kraków: Human body exhibition - co myślicie o oglądaniu zwłok na wystawie?

Witajcie!

Byłam tam. Byłam na tej kontrowersyjnej wystawie i oglądałam zakonserwowane zwłoki ludzi. I ich narządy. Jest całkowity zakaz fotografowania, wnoszenia toreb, wyłączyć trzeba telefony. Nie dziwię się...


Myślałam, że wystawa wstrząśnie mną bardziej. Koleżanka, która wytłumaczyła mi o co chodzi z tą wystawą mówiła, że dużo osób płakało, a do sali układ rozrodczy nie weszło. Odkąd mieszkam w Krk wszędzie widziałam te plakaty, na każdym murku czy drzewie. Myślałam, że to jakieś odlewy, rzeźby czy coś w technologii 3D robione na wystawę. Ale szybko mnie uświadomiła, że to byli żywi ludzie, którzy mieli rodziny i przyjaciół. Długo zastanawiałam się z  mężem czy warto iść oglądać spreparowane zwłoki. Ale zwyciężył fakt zobaczenia w skali 1:1 co mamy w środku (wszystkie książki do biologii nie oddają wielkości) i pod takim względem mną wstrząsnęło  Ale że to byli żywi ludzie? Nie docierało to do mnie, nie mieli skóry twarzy, a to było by gorsze dla zwiedzających, a "całych" eksponatów było może 5-6?





Media robiły reklamę jako "rozrywkę rodzinną", idź z dziećmi oglądać zwłoki, bo mają prawo wiedzieć co mają w sobie. A dobry rodzić pokaże dziedzicowi łękotkę i objaśni jak działa. Ja znam lepsze miejsca na rodzinną rozrywkę z dziećmi w Krakowie...


Nie żałuję, że poszłam. Ta 20 - minutowa wystawa zmienia życie. Szokiem dla mnie było zobaczyć własne nerki i żołądek! Popatrzcie na swoją pięść, odejmijcie wzrokiem nadgarstek i to jest wielkość waszego żołądka! A ja na obiad zjadłam pół pizzy! Gdzie to weszło?! Super Niania cały czas tłukła, że dziecko ma żołądek jak swoja pięść, więc popatrzcie na piąstki swoich dzieci/ rodzeństwa i zastanówcie się czy ten drugi kotlet jest potrzebny? Albo dwa talerze zupy. Doceniam teraz fakt jadania małych porcji a częściej.

Druga rzecz, która wprawiła mnie w szok to rozmiar nerek! Złącz palec wskazujący i środkowy i oto Twoja nerka! Ta dam! Tycia. Maleńka. Ale dzięki niej żyjesz, sikasz. Takie maleństwo...


Najbardziej widowiskowy był dział "układ krwionośny" z nadmuchanymi żyłami i tętnicami! Jak drzewa! Małe, puchate drzewka! 


Układ kostny czy oddechowy nie wzbudziły we mnie żadnych większych emocji. Kości w obiadku oglądamy codziennie, kości w filmach, nawet na lekcji biologii. Ciężko było mi cały czas wierzyć, że to prawdziwe, a nie sztuczne, skoro teraz mamy taką technologie.


Czas na najbardziej kontrowersyjny układ: rozrodczy. Warto było oglądnąć co mam w środku i jeśli pisze, że macica ma 5 cm to ma je. Aż się zastanawiałam jak TO się tam mieści!  Cały układ rozrodczy zmieściłby się na rękach, do tego rozłożony ze wszystkim na swoim miejscu. Malusieńka jest macica, pochwa ma chyba 2-3 cm. 


Były też dzieci, tutaj mi było najbardziej żal, bo dorośli się zgodzili, aby być po śmierci na wystawie wędrować po świecie, ale 30 dniowy zarodek już nie. Pierwsze zarodki był tak małe, że nie widać było w którym miejscu jest eksponat. A potem było tylko gorzej, bo z czasem rosły też rozmiary i coraz bardziej przypominało dziecko. Jeśli matka chce zobaczyć co ma w środku, polecam raczej gazetki z wykresami w książeczkach dla mam niż pójście na taką wystawę i oglądanie martwych dzieci. 


Nie żałuję, że poszłam, ale nie widzę sensu i nie czuję potrzeby iść drugi raz. Nie traktowałam jej jako dzieła sztuki! To nie jest sztuka! To tylko wystawa, czyli coś jest pokazywane. Dziwie się, że moherowe babcie nie zamieszkały przed takim mauzoleum, a wolą krzyże okupować. Tu miały by więcej do roboty. 



Dojazd:
Jest łatwy, od Dworca Głównego jedzie (w czasie wakacji) aż linia nr 20 (nr 11 zawieszona). Wysiadamy na przystanku Zabłocie, a dalej to kierują nas ogromne plakaty (takie 4x5 m), tylko trzeba patrzeć wysoko po budynkach, a nie jak ja po chodniku. I dopiero mąż uświadomił mnie, że reklamy są i żebym przestała narzekać, że nie trafimy. Odległość od przystanku to ok 100m. W sąsiedniej ulicy znajduje się Mocak oraz fabryka Schindlera. Jeśli ktoś chce zrobić wypad po muzeach jest to ich idealne zagłębie.

Koszt:

Bilet indywidualnyPon-PtSo-N
Dorośli50 zł60 zł
Studenci / Seniorzy powyżej 65 lat40 zł50 zł
Dzieci (6-15 lat)35 zł40 zł
Bilet rodzinny (2 dorosłych i 3 dzieci)125 zł145 zł
Osoby niepełnosprawne35 zł40 zł
Bilety grupowe
Szkoły - minimum 10 uczestników
(opiekun za darmo)
30 zł40 zł
Dorośli - minimum 10 uczestników40 zł50 zł



dojazd
polecam mpk : 20 min bilet za 2,80 zł, 
studenci 1,40 zł. ( w jedną stronę)

W pracy była dyskusja czy zgodziłabym się żebym po śmierci była eksponatem. I o ile wyrażam zgodę na oddanie narządów, aby grzebiąc we mnie lekarze poznawali budowę człowieka, a studenci się uczyli. To bycie rozrywką dla gapiów mi nie odpowiada. Na wystawę chodzą nie tylko lekarze, ale też wycieczki szkolne (bo to rodzinna rozrywka) a 13-latki nie są poważne i nie czują w dobie przemocy większych porywów uczuć do czyjejś nerki. Dodajmy, że idzie cała klasa, a trzeba "pokazać" kolegom jakim się jest kozakiem i już moim zwłokom by to nie odpowiadało. 


Co myślicie o tej wystawie?
Byliście a może chcecie iść?
Powinno się robić takie rzeczy dla nauki czy nie?
Gdzie kończy się godność człowieka?
I czy to co się dzieje z ciałem po śmierci ma jakieś znaczenie dla posiadacza tego ciała? 
Zgodzilibyście się na bycie eksponatem? 


35 komentarzy:

  1. Ja byłam na takiej wystawie w Wiedniu, oprócz człowieka były też zwierzęta : wielbłąd, słoń ( ! ) , żyrafa ... Zrobiłam kilka zdjęć ale przyłapał mnie ochroniarz i chciał zabrać telefon ale jakoś się wywinęłam . Myślę , że warto pójść na coś takiego ale jak się już jest na tyle dojrzałym ,że się rozumie powagę takich rzeczy . Większość młodzieży to dopiero na studiach powinno to zobaczyć . Ja oglądałam jakiś czas temu filmiki jak doktor Śmierć dopiero przygotowywał ciała ... To dopiero jest dla ludzi o mocnych nerwach .
    Podziwiam odwagę osób , które oddały swoje ciało na rzecz takiej nauki . Ja również chciałabym oddać narządy ale na dzień dzisiejszy jeszcze nie oddałabym ciała dla takich celi . Myślę , że do tego trzeba dojrzeć .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do takiej wystawy trzeba dojrzeć, bo nie jest to łatwy i przyjemny temat.

      Usuń
  2. Mnie osobiście raczej nie interesowałoby to pod kątem sztuki a natury człowieka. Obejrzałabym ale pewnie ruszyło by mnie co nie co bo jestem wrażliwą osobą. Zwłaszcza te dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie jest sztuka (autor wystawy też nie nazywa jej sztuką) i cały czas traktuję ją jak wystawę, coś co się ogląda:)

      Usuń
    2. Też byłam na wystawie i rzeczywiście nie należy tego rozpatrywać w kwestii sztuki, raczej jest to wystawa poznawcza i edukacyjna. Swoją drogą moim zdaniem świetna - układ krwionośny wyglądał spektakularnie!

      Usuń
  3. Ja właśnie bardzo chce iść na tą wystawę... Tylko nie po drodze mi do krakowa.
    Ale myślę że dużo by wniosła w moje studia.
    bo niestety nie miałam całej anatomii na zwlokach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest iść z podstawową wiedzą o ciele, bo ludzie dziwili się co to jest nerka czy wątroba. Studenci medycyny muszą byćzadowoleni

      Usuń
  4. 1. Rozrywka rodzinna? Nie, zdecydowanie nie. Uważam, że moich młodszych kuzynek bym nei zabrała. Tak samo i cioci, która kilka razy poroniła.
    2. Wycieczki szkolne? Ludzie zmysły postradali.
    3. Ciekawi mnie kwestia tego właśnie, że Ci ludzie się zgodzili, żeby ich oglądano po śmierci.

    Ja bym na taką wystawe nie poszła. Słabo mi, gdy mówi się o krwi, gdy widzę ją, gdy widze prawdziwe kości, różne rysunki układów jakichśtam w człowieku.. pewnie by mnie odwieźli do szpitala bo bym zasłabła :) Już kiedyś byłam w jakimś kościółku, gdzie czaszki ludzkie były.. Wrażenia podobne- aż wyjść musiałam.
    Co ciekawe seriali kryminalnych nie mam oporów oglądać. Być może dlatego że wiem, że to tylko jakieś nadmuchane balony czy coś podobnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie uważam tego za rodzinną rozrywkę. Bez przesady, moze być nauką dla dzieci, pokazaniem swojego ciała, ale rozrywką? Na równi z placem zabaw czy skakanką?

      Usuń
    2. Rodzinna rozrywka to bardzo niefortunne sformułowanie.. ale rodzinna wycieczka połączona z edukacją już bardziej. Byłam z 10 letnią bratanicą i była bardzo zainteresowana, zadawała pytania, przyglądała się różnym eksponatom. Sądzę że to była dla niej pouczająca niedzielna wycieczka.

      Co do omdleń etc to bardzo indywidualna sprawa ja tez nie należe do bardzo wytrzymałych a nie miałam z tym problemu... Tak naprawdę to te eksponaty nie są obrzydzające, nie sączy się po nich krew czy coś w tym stylu

      Usuń
  5. Ja osobiście nie widzę w tej wystawie nic prowokującego. Ciało to ciało - posiada je każdy z nas, a niewielu zdaje sobie sprawę jak to wygląda od środka. Każdy student medycyny ma zajęcia z anatomii i ogląda sobie zakonserwowane narządy. Ja na medycynę nie poszłam, a chętnie bym sobie takie rzeczy pooglądała. I tak samo nie widzę nic dziwnego w tym, że ktoś chce po śmierci wystawić swoje wnętrzności na pokaz - uważam, że po śmierci ciało to już tylko kupa kości i mięsa, nie ma co się rzucać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego znaleźli 200 osób chętnych, nie każdy mysli i czuje to samo i bardzo dobrze. Dlatego świat jest tak różny i ciekawy :)

      Usuń
  6. straszne to jest , nie poszłabym na taką wystawę

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam iść na tą wystawę jak tylko usłyszałam o niej w TV. Jest to coś nowego i bardzo kontrowersyjnego, nie mniej jest świetnym sposobem na poznanie siebie i docenienia tego co mam w sobie...

    Cena przeraża :) na 5 - 6 eksponatów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5-6 Całych eksponatów, nie liczę pociętych, samych ogranów, całych układaów, wszystkie kości organizmu już robi się dużo. 5-6 jest "kompletnych" takich jak na zdjęciu z piłką do kosza

      Usuń
    2. najbardziej rozczarowało mnie to, że w necie widziałam inne eksponaty których tutaj nie ma:( albo ja coś przegapiłam albo oczekiwałam coś wiecej z 200 ciał.

      Usuń
    3. Ze wszystkich eksponatów jakie w ogóle przyjechały do Polski połowa jest w Krakowie, a połowa w Gdańsku, stąd "luki"...

      Usuń
    4. Tak też myślałam, ale trochę szkoda, bo tej kobiety z dzieckiem nie widziałam a chciałam zobaczyć co mnie czeka za kilka lat.

      Usuń
  8. oj ja bym nie chciała tam być.. ;p jakoś takie przerażające to jest.. ;p
    zapraszam do siebie ! ;)
    U mnie ROZDANIE !

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj,

    Dziękujemy za ten post, zastanawialiśmy się nad tą wystawą, bo również mieszkamy w Krakowie, ale chyba sobie darujemy.. oczywiście nie zniechęciłaś nas Ty.

    Zamieszczasz posty o swoich króliczkach i widzimy, że mają u Ciebie dobrze.
    Przez lata doświadczeń wiele dowiedzieliśmy się o królikach i jedyne co zauważyliśmy nieodpowiedniego u Ciebie to te "słodkie kuleczki" z ziarnami, dla króliczków są nbardzo szkodliwe, za słodkie... króliki w ogóle ziarna nie powinny dostawać tylko pełnowartościowy granulat. Serdecznie polecamy stronę: http://www.miniaturkabeztajemnic.com/ oraz forum: http://forum.kroliki.net/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję czytam tą stronę a to co mogą jeść z tej strony mam na pasku na górze:) Kuleczki dostawały na początku, bo lekarz polecał na zęby. Teraz dostają jedynie suchą karmę jako rozrywkę do kuli-smakuli. W tak to warzywa i gałązki.

      Dzięki za rady :)

      Usuń
  10. chciałam iść(znaczy jechać bo trochę km mam),ale zrezygnowałam.Jakoś nie mam chyba tyle siły psychicznej żeby to oglądać;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest inny i bardzo dobrze. Ale nie żałuję zobaczenia nerek, są takie tycie. Teraz będę je bardziej szanować i pić te 2 l dziennie.

      Usuń
  11. Ja byłam w Krakowie niedawno, na wakacjach. Nie słyszałam o tej "wystawie" ale myślę, że nawet gdybym usłyszała to nie zdecydowałabym się pójść. Jakoś...nie umiałabym się przełamać. Jednak Twój post, był bardzo ciekawą lekturą. Dzięki za niego! :)
    Zapraszam do mnie, gdzie aktualnie znajduje się fotorelacja z Krakowa !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z checią przeczytam, uwielbiam teraz na blogach info o krakowie:)

      Usuń
  12. miałam jechać razem z klasą, ale trafił się inny wyjazd. Nie powiem, chciałabym zobaczyć tych ludzi. Niektórzy chcą się poświęcić dla sztuki, bo to było ich całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z klasą to nie to samo, byłam w Oświęcimiu i masakra, zachowywali się dobrze, ale temu się śpieszyło, ten miał to gdzieś, tamta marudziła. A tutaj trzeba się skupić a nie lecieć za tłumem. A jak pani od biologii zorbi wykład o każdej kosci to 2 h murowane

      Usuń
  13. Byłam, ale w Gdańsku. Świetna sprawa dla osób, które potrafią docenić możliwość zobaczenia tak wyjątkowej wystawy.

    Co do ciał... narządy wewnętrzne są znacznie mniejsze niż u przeciętnego człowieka. Nerki, które przeciętnie mają ok. 10-12 cm tutaj miały ok. 7-8...
    Kwestia oddawania ciał jest dość kontrowersyjna i niejasna - ponoć są to (a przynajmniej częśc)ciała skazańców przekazane przez chiński rząd, ponieważ nikt z rodziny się po nie nie zgłosił - to by tłumaczyło niewielkie rozmiary i charakterystyczne rysy ciał wystawionych w Gdańsku.

    Swoją drogą, plastynacja daje zadziwiające efekty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiedziałam, ze są mniejsze. Ale tez płuca miały dwa rozmiary od większego dawcy i od mniejszego. O skazańcach nie słyszałam, ale zastanawiają mnie dzieci, je nikt o zgodę nie pytał. I czy zginęły naturalnie czy z aborcji...

      Usuń
  14. nie odważyłam bym się chyba iść na takie coś. Zapraszam do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Byłam w Krakowie i niestety żałuję, że nie poszłam na tę wystawę, jeżeli jeszcze będę mieć okazję tam zajrzeć to na pewno pójdę!
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  16. 20 minut?

    my byłyśmy ponad 4 godziny, dowiedziałyśmy się niesamowitych rzeczy od studentów medycyny, którzy widząc ciekawych i aktywnych słuchaczy rozwijali skrzydła, widziałyśmy nawet guza kości, jakiego rok temu usunięto naszej młodszej córze... ten jeden punkt mną wstrząsnął, reszta - zafascynowała.

    byłyśmy tam z Młodymi. 11lat - chce być chirurgiem, i 13-zielenieje na samo słowo "krew". Dziewczyny, odpowiednio przygotowane, zachowywały się bez zarzutu, i również wyniosły stamtąd wiele dla siebie. Na przykład zdecydowały, że nie dokonają nigdy aborcji. bez drastyzmu, jaki jej przeciwnicy, i katechetki w szkołach, za wszelką cenę próbują ludziom wciskać, a który mnie na przykład nie przekonuje ani trochę. Ja jestem po trzech poronieniach, i bez przesady, nie wyłam pod salą z układem rozrodczym. kwestia nastawienia. Ja żyję dalej, a wiedza, jaką stamtąd wyniosłam - bezcenna. patrzę teraz całkiem inaczej na swoje ciało, kwestie zdrowia, oszczędzania tkanek, etc.

    a co do kwestii kontrowersyjności faktu, iż są to prawdziwe ciała. jestem zwolenniczka dobrowolności. Byłam na wystawie w gdańsku.
    nie sądzę, by choć jedna z tych osób została porwana, zabita i sprokastynowana, więc w czym problem?
    ja osobiście [a z tego co wiedziałam na twarzach ludzi wokół nie tylko ja], mam w sobie wielki szacunek i wdzięczność do każdej z tych osób, że, niezależnie od pobudek kierujących nimi, mogłam wkroczyć w fascynujący świat wnętrza ciała. Że zamiast oddać swoje ciała robakom w ziemi, zgodzili się na to, by jeszcze po śmierci zrobić tak wiele dla żyjących, oddając coś, czego po śmierci i tak już nie potrzebowali.
    A co do pytania się "dzieci"... błagam! co za argument!... naprawdę sądzicie, że Was ktoś PO śmierci zapyta, czy podoba Wam się to, co z Wami zrobią? a może ktokolwiek się rozczula nad tym, że po poronieniu płód ląduje w piecu z odpadami medycznymi, wrzucony tam tak samo bez refleksji jak zakrwawione szmaty z kosza obok?
    Dramatem żyjących jest to, że próbują na siłę przeciągnąć życie poza jego granicę. W Indiach przez to palono żywcem wdowy na stosach pogrzebowych ich mężów [jeszcze do niedawna], w Egipcie z monarchami i możnymi chowano [uśmiercając] całe dwory. I naprawdę sądzicie, że którykolwiek z tych zmarłych z tego skorzystał?

    ale wiesz, natchnęłaś mnie :)
    chyba też umieszczę u siebie relację z naszej wycieczki :) tej gdańskiej... ale chciałabym zobaczyć jeszcze tę z Krakowa. "eksponaty" są całkiem inne..

    pozdrawiam
    Cholera Naczelna z 4cholery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią przeczytam inną relację z tej wystawy. Fajnie że każdy czuje co innego i inaczej do niej podchodzi, to wzbogaca świat. Nie było podczas mojego zwiedzania nikogo kto oprowadzałby i opowiadał o eksponatach, wiec tylko szłam i oglądałam. Na pewno dużo straciłam, ale trudno.

      Usuń
  17. Witaj :) Mam przyjemność zaprosić cię do poszukiwań maseczki idealnej ;)
    Mam nadzieje że dołączysz, więcej możesz przeczytać http://pierwszekrokiwkosmetyki.blogspot.com/2013/08/maseczkowa-akcja-czyli-to-co-lubie.html

    Co do wystawy. Mogłabym zobaczyć, ale nie sprawiłoby mi to przyjemności. Ciało to ciało i nic więcej. Piękne jest to że działa mimo tak skomplikowanej budowy, lecz za nie chciałabym być jednym z tych eksponatów. Mogę oddać jedynie organy dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  18. wybieram się na tą wystawę, fajnie, że ją przedłużyli...
    mnie fascynuje ludzkie ciało, chociaż może fakt, że to zwłoki, jest trochę przerażający

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za wszelkie komentarze! W miarę możliwości czasowych odpowiem na Wasze komentarze:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
tu jest to do cookies