Witajcie,
Szaleję, szaleję. Tak mnie Malina rozkręciła w maseczkach, że nie mogę przestać. I mam zamiar dalej je stosować w listopadzie. Przynajmniej raz w tygodniu muszę zrobić maseczkę, a TAG do tego bardzo motywuje. Ta maseczka jest robiona w październiku, ale posta zamieszczam z opóźnieniem z powodu świąt.
Tym razem zerwałam ze schematem najpierw peeling potem maseczka, w końcu dzień przed robiłam peeling enzymatyczny Lirene. Nie chcę przesadzić, bo można twarz prze-peelingować. Wiem, że to jest okład na ciało a nie twarz, ale skład ma dobry, a przez blogowanie nauczyłam się, ze jak producent pisze że kosmetyk jest do czegoś, to można wykorzystać go do czegoś innego (np. płyn do higieny intymnej Facelle jako szampon, olej do masażu Alterra na włosy). Skład ma krótki, bez chemii, a często maseczki na twarz mają więcej chemii niż naturalnych składników i te nakładamy bez obaw.
Dzisiaj maseczka / okład, którą zabrałam ze sobą do mamy na święta. Mam teraz dużo czasu i siostrę jako osobę towarzyszącą do testów i szaleje.
Ostatnim razem mieszałam okład trzy herbaty z hydrolatem i strasznie szybko zaschło na twarzy. Teraz postanowiłam mieszać z olejem. Wyszła ładna papka, łatwo nałożyła się na twarz. Nie zaschła, nie ściągała, jakby jej nie było. Trzymałam ok 20 min. Zmycie było męczące. Olej nie chciał zejść. Próbwałam czystą wodą, ale olej został. Myłam mydłem Aleppo i zrobiła się jakby tłusta warstwa. Szorowałam kilka razy i została. W końcu zostawiłam ją, bo może tak ma być i wytarłam się ręcznikiem. Po wytarciu wszelkie tłustości znikły, buzia była nawilżona, gładka. Odbyło się bez niespodzianek, jak przy okładzie trzy herbaty (co się stało przeczytacie tutaj). Nałożyłam ukochaną maseczkę Perfecta z kawasem AHA,
Teraz wiem, że okłady trzeba mieszać z hydrolatem i kilkoma kroplami oleju. W tedy efekt jest najlepszy.
Jestem bardzo zadowolona z obu okładów. Fajnie nawilżają, wygładzają, trochę wybielają skórę. Nie są trudne w użyciu, łatwo się zmywa. Chcę jeszcze przetestować jako okład, ale to jak wrócę do domu.
cena: 39.99zł
skład: Spray dried seawater, lithothamnium seawater, oligosource, coconut plup
Produkt nie testowany na zwierzętach.
Produkt nie testowany na zwierzętach.
wydaje się być ciekawa - chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńciekawa propozycja :))) mysle, ze warto spróbowac :)
OdpowiedzUsuńCzytam same pozytywy kosmetykach tej firmy, chyba czas na zakupy:)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam ponownie.
Ja ostatnio straciłam zapał do wypróbowywania nowych kosmetyków:D Ale jeśli wybiela to może się skuszę;) Chociaż gdybym nie zobaczyła Twojej recenzji to pewnie nawet bym nie zwróciła na ten produkt uwagi:P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten produkt, nigdy nie miałam z nim do czynienia ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu maseczki!:)
OdpowiedzUsuńObserwuję z przyjemnością :*
dość ciekawy ! widze go pierwszy raz!
OdpowiedzUsuńja też nie znałam go przed wygraną
OdpowiedzUsuń