Dzisiaj recenzja nafty kosmetycznej. Moja butelka ma ok. pół roku, widać to bardzo dobrze po zużyciu. Naklejka zaczęła się ścierać, a litery znikać. Do wyboru mamy całą gamę naft z dodatkami - ja wybrałam z olejkiem rycynowym. Bo planowałam używać ją tylko na włosach, a ten olejek jest polecany.
Moja nafta pochodzi z firmy Anna, ma 120 g. Wydałam ok 5 zł w aptece.
Najpierw stosowałam ją przed myciem na suche włosy, nie rozcieńczaną niczym. Efekty był takie o, szału nie było. Jednak zmywała się bardzo dobrze.
Potem chciałam wzmocnić efekt i mieszałam z olejem, nakładałam przed myciem. Efektów większych niż działanie samego oleju tez nie było. Niestety wpadła za szafkę i zapomniałam o niej na długi czas. Dopiero przy generalnych porządkach znalazłam butelkę.
Dopiero koleżanka poleciła mi dodać 2 krople do szamponu- nie odżywki. Oczywiście ja na pierwszy raz dałam 6 kropli. Efekty był zabójcze, miękkie, dociążone, gładkie i błyszczące włosy- ale tylko 4-5 h po myciu, potem tłuste kluchy.
Przy następnym myciu dodałam tylko 2 krople i efekty był mniejsze, ale też zauważalne. Jednak nie wpłynęło w cale na świeżość. Teraz uwielbiam dodawać 2 krople do szamponu, robi to super efekt na moich włosach:)
Bardzo bym chciała zastosować naftę z żółtkiem w maseczce popularnej na blogach, ale jakoś nie mam ochoty się tym babrać.
Niestety z tej firmy opakowanie błyskawicznie się wyciera i znikają litery. Po miesiącu nalepka wyglądała jakbym ją używała kilka lat. Plastikowa butelka jest wytrzymała, ma szczelną zatykaczkę, nie kapie, nie brudzi się od nafty, dobrze leży w dłoni - nawet śliskiej. I łatwo wymierzyć ilość kropli.
Lubicie naftę kosmetyczną?
Stosujecie ją?
Macie sprawdzone sposoby na aplikację?
Zapraszam do mojego urodzinowego konkursu, gdzie można wygrać kosmetyki.
ostatnie 3 dni!
Nie używałam nigdy nafty, ale zaciekawiłaś mnie z tym dodawaniem jej do szamponu ..
OdpowiedzUsuńUżywam nafty ale do szamponu jej nigdy nie dodawałam :) Teraz spróbuję :)
OdpowiedzUsuńteż nie używałam nafty nigdy, ale chyba czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie używałam nafty ale korci mnie, żeby spróbować wszystkiego :D
OdpowiedzUsuńDopisuję do listy zakupów :D Do tej pory wydawało mi się, że nafta przyliże włosy, ale chyba jednak warto poeksperymentować :D
OdpowiedzUsuńZależy od ilości i do czego dodajemy. Przylizała mi, ale włosy były idealne kiedy dałam ok 6 kropli, tylko że szybko się stały nieświeże.
Usuńkiedys uzywalam nalogowo :D chyba muszę powrócić;)
OdpowiedzUsuńNafty używam do masek z dodatkiem żółtka i efekty są ok, choć do spektakularnego wow! im daleko ;) Spróbuję tego dodawania do szamponu, choć trochę boję się, że smrodek nafty utrzyma się na włosach ;(
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie miałam ochoty próbować, ale po twoim wpisie chyba się na tą naftę skuszę ;)
OdpowiedzUsuńLubie jako dodatek do płukanki
OdpowiedzUsuńWłaśnie przypomniałaś mi, że planowałam kiedyś ją kupić i... zapomniałam :) Co się odwlecze to nie uciesze, przy najbliższej wizycie w aptece kupię sobie buteleczkę :)
OdpowiedzUsuńOoo nie wpadłabym na to, aby dodać naftę do szamponu :) ale muszę spróbować! Kiedyś dodawałam olejek rycynowy do szamponu :)
OdpowiedzUsuńA naftę stosowałam na włosy samodzielnie, w miksach odżywkami, olejami... nawet na skórę głowy po zmieszaniu olejem rycynowym - nie zrobiła mi krzywdy :) nieraz niewielkie ilości nakładałam na suche włosy i pięknie błyszczały :)
Oleju rycynowego jeszcze nie dodawałam do szamponu i mnie zaciekawiłaś. Przy nastepnym myciu użyję
UsuńŚwietny blog , zapraszam do czytania mojego pamiętnikowego bloga . ;)
OdpowiedzUsuńloveforeverskarbie.blogspot.com/
Ciekawy blog, warty uwagi ! :
Pozdrawiam Jagoda ; )
nie używałam nigdy nafty ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam i zachęcam do wzięcia udziału w rozdaniu na moim blogu! :)
http://arcaane.blogspot.com/2013/02/candy-2102-1003.html
O kurdę, może ten sposób złagodzi trochę wysuszającą moc Babydreama :) Nie pomyślałabym o tym wcześniej :) Żebym tylko nie zapomniała do następnego mycia.
OdpowiedzUsuń