Witajcie,
Dzisiaj mam dla Was nie kosmetyczny post dotyczący zakupów. Od kilku miesięcy poszukuję ramonseki idealnej: czarnej, skórzanej (ale nie z prawdziwej skóry), z ćwiekami. Złapałam już małego dołka, bo obeszłam dwie galerie, wszystkie himy, rezerwy, nju jokery i obsraje. Załamana wlokę się do ostatniego sklepu w galerii, a jak tam nie kupię to już nie wiem, gdzie. Jakieś cudowne zrządzenie losu nakazuje mi wejść do Modżajto. Modżajto drogie, ale ma zawsze boskie ubrania. Jedyny sklep, w którego wszystkich rzeczach (gdyby było mnie stać) chodziłabym bez wyjątku. I znalazłam ostatnią czarną ramoneskę z nabijanymi ćwiekami! Jupi!
Kosztowała zawrotne 169 zł, ale w próbowaniu z himowymi za 200 i tak była względnie tania. Odsłonięcie kurtki na zdjęciach będzie, kiedy wcisnę się w sensowny i zabójczy zestaw:)
Trafiłam na boskie promocje z biżuterią, nie wiedziałam co mam wybrać. Kupiłam beżowy pasek z Butiku za 5 zł (bo jak za 5 to prawie darmo, normalnie kosztował 50- kto kupi zwykły pasek za 50 zł ?!?!), jest tak zwykły, że szkoda mu zdjęcia robić:). Kupiłam też spodnie z Butiku za zawrotną cenę 29zł! Przecena z 160 zł. W przymierzalnie przeszłam najszybszy efekt jojo na świecie - możecie mnie wpisać do księgi rekordów Ginesa. Wszystkie spodnie zabrałam w rozmiarze S, ale jedne ledwo do kolan dociągałam potem w minutę tak schudłam, że S wisiały mi na tyłku, następnie (chyba tamte na wydechu mierzyłam), bo dalej na gruba jestem! Czwarte pasowały i kupiłam.
Do tego za 3 zł przepaska z Butiku - za 3 zł to ja mogę nawet na niej kręcić loki! A po za tym bardzo chciałam taką mieć.
Oraz to na co polowałam od tego sezonu - naszyjnik z blaszki przy szyi. Kosztował zawrotne 14,99 zł w nju jorkerze, wahałam się, bo to tylko na jeden sezon. Ale jeszcze całe wakację się nim nacieszę, wiec nie żałuję:)
Pisownia sklepów jest specjalna, bo przypomniałam sobie koleżankę, z którą dawno temu byłam na zakupach a ona chciała pokazać jak to wspaniały angielski język opanowała i wszystko zangielszczała. Zamiast Mohito wyszło jej Modżajto!
moszajto;)
OdpowiedzUsuńModżajto, hehe dobre :D ja też szukam ramoneski idealnej i zazdroszczę Ci, że znalazłąś. Na mnie wszystkie są przykrótkie;/ i fajny ten naszyjnik przy szyi.
OdpowiedzUsuńjuż sobie wyobrażam że idę na obronę w ramonesce i sukience z koronki :)
UsuńZastanawiałam się co to za Modżajto - heh :))
OdpowiedzUsuńTeż znam osobę która tak zaangielszcza:) Czekam na prezentację ramoneski:) Ja swoją w tym roku dorwałam w himie;) ale na szczęście kosztowała troszkę ponad stówę. Więcej na pewno nie była warta.
OdpowiedzUsuńFajnie napisany post!
OdpowiedzUsuńPoznałam kiedyś światową laskę, która była w USA na szoppingu i przywiozła sobie ubrania Hilfajdżera. Aha, kiedyś usłyszałam o projektancie Wersejs i nie załapałam o kogo chodzi. :-)
dopiero jak na głos przeczytałam załapałam o jaki sklep chodzi!
UsuńJa dopiero jak zobaczyłam napis. Jak mówiła, to nie miałam pojęcia, co za sklep. Wyszłam na kompletną ignorantkę. ;-)
UsuńJa też mogłabym mieć każdą rzecz z Mohito, gdyby nie ceny..
OdpowiedzUsuńhehehe z tym efektem jojo to święta prawda :D wczoraj z koleżanką szukając strojów kąpielowych wlazłyśmy w nju jorkerze ;p tylko w xxl :D a do tej pory szanowne z nas M były w porywach do S (czasami ;p)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem kurki bardzo :)