witajcie,
Dzisiaj wpis troszkę podsumowujący moją pielęgnację.
Z czego postanowiłam zrezygnować na rzecz zdrowych włosów
1. Z prostownicy i lokówki, miałam o tyle łatwiej, że moje włosy po kilku godzinach same wracały do stanu z przed prostowania czy kręcenia i nie było sensu ich męczyć. Przez pierwsze pół roku nie suszyłam włosów suszarką, ale układały się koszmarnie, odginały i doszłam do wniosku, ze suszarka to nie taka straszna rzecz. Dobry kosmetyk do termo ochrony i nie suszenie do końca nie jest takie straszne. Włosy zaczęły się ładnie układać, mogłam wyjść z domu bez wstydu.
2. Z kosmetyków do stylizacji (lakiery, żele, gumy, pasty, pianki), nie czuję potrzeby ich kupowania. Nigdy nie pomagały mi w układaniu włosów, raczej obciążały. Mam kupiony tylko 1 lakier do włosów, jakbym szła na wesele czy jakąś imprezę i byłby mi potrzebny.
3. Z cieniowania włosów, długi czas cieniowałam a efektem było tylko nie do opanowania kręcenie, puch, odginały się. Na końcach wydają się rzadkie i zniszczone. Regularnie obcinałam włosy jak tylko zaczęły robić się "piórka". Moje włosy jak są dociążone własną długością trzymają się prosto i nie odginają się.
4. Z gumek z metalowymi częściami, nigdy ich nie lubiłam, ale czymś trzeba było wiązać. Wszystkie wyrzuciłam na rzecz zwykłych frotek. Nie mogę nigdzie dostać silikonowej
5. Z rozpuszczania na noc włosów, odkąd zaczęłam splatać lub wiązać na noc na łóżku nie ma prawie żadnych wpadniętych włosów. Wadą jest odginanie się włosów.
6. Z braku ochrony końcówek, uważałam że jak mam zdrowe i nie rozdwajające się końce nie muszę o nie dbać. Nie prawda, bo właśnie dlatego powinnam o nie dbać.
3. Z cieniowania włosów, długi czas cieniowałam a efektem było tylko nie do opanowania kręcenie, puch, odginały się. Na końcach wydają się rzadkie i zniszczone. Regularnie obcinałam włosy jak tylko zaczęły robić się "piórka". Moje włosy jak są dociążone własną długością trzymają się prosto i nie odginają się.
4. Z gumek z metalowymi częściami, nigdy ich nie lubiłam, ale czymś trzeba było wiązać. Wszystkie wyrzuciłam na rzecz zwykłych frotek. Nie mogę nigdzie dostać silikonowej
5. Z rozpuszczania na noc włosów, odkąd zaczęłam splatać lub wiązać na noc na łóżku nie ma prawie żadnych wpadniętych włosów. Wadą jest odginanie się włosów.
6. Z braku ochrony końcówek, uważałam że jak mam zdrowe i nie rozdwajające się końce nie muszę o nie dbać. Nie prawda, bo właśnie dlatego powinnam o nie dbać.
Myślałam, że coś nowego się dowiem. A tu się okazuje, ze ja te rzeczy też robię.
OdpowiedzUsuńto bardzo dobrze
UsuńP.S. dodałaś czapkę królikowi - dopiero to zauważyłam. Fajny pomysł :))
OdpowiedzUsuńcieszę się że ktoś zobaczył
UsuńMam podobnie, teraz zapuszczam i staram się jak najbardziej unikać suszarki i prostownicy - no chyba ,że sytuacja awaryjna :)
OdpowiedzUsuńprostownicę używałam raz, bo założyłam się z koleżanka -fryzjerką, ze moja prostownicą i szuszarką nie wyprostuje mi idealnie włosów. Przegrałam, 3 dni był proste a przeżyły juwenalia :)
UsuńWłaśnie strasznie dużo osób wiąże włosy na noc, że podobno dzięki temu mniej włosów wypada. Ja akurat teraz mam krótkie więc i tak nie mam co wiązać, ale mi dermatolodzy zawsze zabraniali wiązania włosów, nawet opaska do włosów to było zło, że nawet lekkie naciągnięcie osłabia cebulki. Faktem było, że jak w ciągu dnia chodziłam w związanych to później wyciągałam garściami. Przyznaje, że w nocy nie próbowałam, bo bałam się efektu jak w dzień. Czyli to sposób nie dla każdego?
OdpowiedzUsuńzależy jak mocno ciągniesz i jakich gumek używasz. Jeśli wiążesz w kucyk a "całej siły" i po rozpuszczeniu czujesz ze cię włosy bolą to odradzam. Na noc polecam luźny warkocz, bo luźny kok się rozpada.
Usuńbardzo dobre rady:)
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
dziękuję
UsuńJa nadal męczę czasami prostownicę :(
OdpowiedzUsuńJa z suszenia suszarką też nie mogę zrezygnować, włosy są bez niej oklapnięte jak nieszczęćie. Pielęgnuję je za to i dbam bardzo intensywnie, więc ten jeden grzeszek mogę zachować ;)
OdpowiedzUsuńwłosy są dla nas a nie my dla włosów. odstawiłam prostownicę i wstyd było z domu wyjść. W tedy wróciłam do suszenia i jest lepiej
UsuńU mnie też te punkty poszły w niepamięć :)
OdpowiedzUsuńto trzeba przypomnieć:)
UsuńOd zawsze spinam włosy na noc, w rozpuszczonych mi niewygodnie + włosy nie cierpią podczas mojego przekręcania się z boku na bok :D
OdpowiedzUsuńczęsto mąż przynieście mi rozpuszczone włosy i boliiiii!
UsuńJa też czasami związuje włosy w warkocz,ale mam wtedy lekko falujące nie wiadomo co na głowie :(
OdpowiedzUsuńteż mam ten problem, bo psuje efekt "prostowania" , w tedy albo spinam albo zakładam przepaskę i niech wiszą sobie z tyłu
Usuńz tym cieniowaniem to ciekawe i w sumie logiczne :)
OdpowiedzUsuńciekawe:) mi zawsze wszyscy mówili, że właśnie na noc muszę rozpuszczać włosy, żeby skóra głowy wypoczęła i cebulki włosów nie były tak naciągnięte;)
OdpowiedzUsuńluźny warkocz tez daje wypocząć cebulkom
Usuńa ja zauwazylam dziwne zjawisko.. wraz z postepujacym i bardziej zaawansowanym wlosomaniactwem coraz trudniej jest mi wyprostowac lub pokrecic lokowka wlosy. chcialam cos z nimi zrobic na andrzejki, by wygladaly inaczej, a tu pokrecic sie niestety nie dalo, bo zaraz byly proste, a gdy wwyprostowalam, od razu puch... przysiegnelam sobie, ze przez dlugi czas nie tkne wlosow zadnym urzadzeniem procz suszarki (ktorej i tak uzywam sporadycznie). najlepsze naturalne :)
OdpowiedzUsuńwidzisz twoje włosy się bronią:0 moje od zawsze wracały sdo stanu wyjscia: jak prostowałam to się falowały, jak kręciłam to się prostowały i puszyły. Dlatego nie traciłam często czasu na stylizację, która i tak znikała po godzinie
Usuń